niedziela, 27 września 2015

3. Lay x Chen - Nauka języka

Zespół: EXO
Paring: LayChen



Nauka języka


-Znowu źle to napisałeś... - westchnąłem Chenowi nad uchem, którego uczyłem już od dobrych kilku godzin poprawnego pisania i mówienia po chińsku.

-No niby co tu jest źle? - prychnął.
Wziąłem jego kartkę i pod tym co nabazgrał, napisałem wszystko poprawnie, tak jak powinno być.
-Proszę, powtórz to jeszcze raz... - oddałem mu papier.
-To ty mnie tak uczysz, sama teoria... Zróbmy coś w praktyce! - pogniótł kartkę i szybko wstał.
-Więc co chcesz poćwiczyć?
-Coś prostego... Może części ciała? - podrapał się po głowie w zamyśleniu.
Nie potrzebowałem nic więcej, żeby się zgodzić. Jongdae chyba nie wiedział co do niego czułem, ale to chyba lepiej i niech tak zostanie... Ale czy to nie jest idealna okazja, żeby się trochę zabawić tak, żeby się nie domyślił?
-Będę ci wskazywał część ciała, a ty będziesz mówił ją po chińsku, za każde złe słowo mogę zrobić z tą częścią co zechcę - uśmiechnąłem się trochę podstępnie.
-Zgoda... -mruknął i ustawił się prosto.
Podszedłem do niego i kucnąłem, po czym dotknąłem jego kostki.
-Lifangti - powiedział.
-Dobrze... - teraz złapałem jego uda.
-Datui...
Skinąłem na to głową i uśmiechając się do siebie w duchu złapałem jego tyłek.
-Di-dibu... - powiedział z małym rumieńcem na twarzy.
Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby miał taką uroczą minę, przez myśl przeszło mi, żebym mu wreszcie powiedział, ale nie mogę tego zrobić, zrazi się do mnie i już nigdy nie zechce na mnie nawet spojrzeć. Wstałem i położyłem ręce na jego ramionach.
-Wugi... - patrzył na mnie jakoś dziwnie, jakby... podobało mu się, że go dotykam. Zaraz, co? Nie mogę sobie wyobrażać za dużo...
Bez dalszego komentarza położyłem ręce na jego żebrach.
-Laugu...? -mówił niepewnie.
-Źle - uśmiechnąłem się i zacząłem go łaskotać.
-L-lay! Przestań, zostaw....! - śmiał się i zwijał, aż ostatecznie wylądowaliśmy na jego łóżku, leżąc obok  siebie.
Puściłem go i ułożyłem wygodnie na jego poduszce, on natomiast opadł na swoje pluszaki. Uśmiechnął się do mnie uroczo i lekko się przysunął. Serce mi przyśpieszyło, przełknąłem głośno ślinę  i nerwowo poprawiłem włosy. Cholera, niedobrze... Im bliżej jesteśmy, tym bardziej go chcę, a szczególnie kiedy jest przy mnie taki bezbronny i uległy... Uniosłem rękę i opuszkami palców przesunąłem po jego wargach.
-Zhou... - powiedział. To było źle, ale czy nie powiedział tego celowo? Jest tylko jeden sposób, żebym mógł się przekonać...
-Źle... -szepnąłem, zbliżając się do jego twarzy. 
Chwilę patrzył na mnie normalnie, ale kiedy ułożyłem dłoń na jego policzku, jego powieki otworzyły się szerzej, źrenice zmniejszyły, a ciało zaczęło drżeć. 
-Lay... - zdążył powiedzieć drżącym głosem tylko to, zanim złączyłem nasze usta.
Zamknąłem oczy i dałem się ponieść chwili. Jego usta smakowały wiśnią, którą teraz z przejęciem smakowałem, a językiem próbowałem dostać się głębiej. Nie musiałem długo czekać, bo sam rozchylił wargi i wtargnął językiem do moich ust. Ręką - którą położyłem na jego plecach - przysunąłem go bliżej siebie i namiętnie wpiłem się w młodszego. Czułem gorąc bijący od jego ciała, wydawał z siebie ciche pomruki przyjemności i jęki niezadowolenia kiedy zwalniałem tempo. Z pewnością całował się pierwszy raz, bo mimo, że chciał więcej, to robił to bardzo niezdarnie, uśmiechnąłem się przez pocałunek i lekko od niego oderwałem, żeby móc na niego spojrzeć. Górne guziki koszuli miał rozpięte, klata piersiowa unosiła się i opadała szybko, a jego słodką twarz zdobiły mocne rumieńce. 
-No i z czego rżysz? - prychnął na mnie i odwrócił się plecami obrażony.
-Z niczego... - cicho się zaśmiałem. - Ale ty nigdy się nie całowałeś...
-Całowałem...
-Z kim? - objąłem go ręką w talii i przytuliłem się torsem do jego pleców.
-Z tobą głupku... - wtulił twarz w pluszaki.
Uśmiechnąłem się szeroko i chciałem pocałować go jeszcze raz, kiedy...
-Lulu... - jęknął Xiumin, który na oślep otwierał drzwi do pokoju, a jego chłopak całował go po szyi.
Z Chenem wymieniliśmy spojrzenia i oboje wybuchliśmy śmiechem. Xiumin zalał się czerwienią i wybiegł z pokoju, a za nim Luhan krzycząc jego imię.
Znowu popatrzyłem na Chena. 
-To jak? Uczymy się dalej? - sunąłem ręką po jego talii w dół.
-Nie! Idziemy na kolację! -pisnął i zerwał się z łóżka, po czym szybko wyszedł.
Wstałem powoli i lekko dotknąłem swoich ust, na których czułem nadal smak wiśni i ruszyłem tą samą drogą co Jongdae...

//RIMA

2 komentarze:

  1. Fajne :D szkoda tylko że takie krótkie te opowiadanka, ale dobrze piszesz Rima ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne :D szkoda tylko że takie krótkie te opowiadanka, ale dobrze piszesz Rima ^^

    OdpowiedzUsuń