niedziela, 21 lutego 2016

15. #4 Lay x Suho - Zostań jeszcze chwilę

Przepraszam, że tak długo mi to zajęło ;; Mam nadzieję, że ten rozdział to zrekompensuje <3
Jeśli są jakiekolwiek błędy to serdecznie przepraszam :C


To zabolało, wiesz?

    Nigdy nie nalegałem, żeby Jun mówił mi o swojej chorobie, myślałem, że to nie jest takie ważne... A jednak. Waliło mnie to, że ma teraz badania, ma to wyjaśnić mi tu o teraz. Rzuciłem kule i kuśtykając szedłem do gabinetu lekarskiego trzymając w ręku papiery. Kurwa, akurat teraz musiało zaboleć mnie kolano. Ale szczerze to teraz miałem to gdzieś, szedłem tym gównianie małym zielonym korytarzem do tego gówniarza, żeby wyjaśnił mi te gówniane papiery.
-Panie Yixing! Co pan robi! - stanęła przede mną pielęgniarka.
-Proszę mnie zostawić! - próbowałem ją ominąć, ale jak na jej kobiece ciało miała dużo siły.
-Nie mogę Cię puścić w takim stanie... O co chodzi? - siłą posadziła mnie na białym krześle.
-O tego chłopaka co wygląda jak wyschnięty motyl...
   Chyba rozbawiło ją moje porównanie, ale kiedy wzięła ode mnie papiery już nie było jej do śmiechu. Otworzyła jakieś drzwi "tylko dla personelu" i wyjechała z czarnym wózkiem inwalidzkim.
-Nie rozmawiajmy o tym tutaj, proszę pójść ze mną...
   Westchnąłem głośno, może trochę nawet i przesadnie, ale byłem już ostro wkurzony. Usadowiłem się na wózku i pielęgniarka zawiozła mnie do mojego pokoju. Mijaliśmy salę, w której akurat był Jun na badaniu, nie miałem nawet siły tam spojrzeć.
   Wjechaliśmy do pokoju. Przeniosłem się na swoje łóżko i usiadłem patrząc wyczekująco na pielęgniarkę. Z jej plakietki wyczytałem, że nazywa się Song MeiLin. Była średniego wzrostu, coś koło metra sześćdziesięciu pięciu, była brunetką o długich, prostych włosach, strzelam, że miała 30 lat. Usiadła na przeciwko mnie i dokładniej przejrzała papiery, które zabrałem od Myeona.
-Nasz mały Koreańczyk naprawdę ciężko choruje, dlatego z koleżankami cieszyłyśmy się, że wreszcie znalazł kolegę... - uśmiechnęła się.
   Cieszyły się? A co my, jakaś chora telenowela?
-Proszę przejść do rzeczy - ponagliłem ją.
-Tak, tak. Wiem, że nasz mały ma arytmię serca, od dawna szukamy dla niego dawcy, ale jak do tej pory żaden przeszczep nie poszedł po myśli, a do tego ma hemofilię, więc każda operacja niesie ze sobą jeszcze większe zagrożenie...
   Aż zabrakło mi słów. Siedziałem i patrzyłem na nią z lekko rozchylonymi ustami. Rozumiem, że może Suho uważa, że za krótko się znamy i w ogóle, ale mógł mi chociaż wspomnieć, że to coś poważnego... Muszę z nim poważnie porozmawiać.
-Nie ma tu chyba nic więcej, czego chciałbyś się dowiedzieć oprócz listy badań i operacji, zdjęć, ale powinieneś to odnieść... - oddała mi papiery.
   Nic nie odpowiedziałem.
-Wspomniałeś wcześniej, że jest wyschniętym motylem, tak? - cicho się zaśmiała, nie bardzo chciałem już z nią rozmawiać, ale chociaż starała się przerwać tę głuchą ciszę.
-Tak...
-Dlaczego?
-No... Jest taki mały i chudy... Wygląda jakby był po prostu suchy... Właśnie, Suho - uśmiechnąłem się lekko.
-Suho?
-Nie, nic, proszę się tym nie przejmować.
-No skoro tak... - znowu się zaśmiała. - Pójdę już.
   Dobry pomysł.
-A, i jeszcze jedno - odwróciła się na pochodne. - Zostań z nim do końca - uśmiechnęła się i już wyszła.
   Do końca? Czy ona właśnie zasugerowała...? Ah, mam teraz tyle pytań w głowie naraz, nie jestem teraz w stanie ją ochrzanić... Chcę tylko, aby Suho skończył badania, wtedy będzie mi o wiele lepiej.
***
-Ah, tu jesteś - wszedł do mojego pokoju, uśmiechnięty.
   Siedziałem tyłem do niego na swoim łóżku i trzymałem jego papiery. Przeczytałem je już z 20 razy, ale nadal nie znalazłem odpowiedzi na wszystkie pytania, które mnie dręczą.
-Heej, mówię do ciebie... - poczułem jak wchodzi na łóżko i opiera brodę na moim ramieniu. - Skąd to masz? -wręcz wyrwał mi papiery z rąk i przycisną je do siebie. Zszedł z łóżka i odsunął się na kilka kroków.
-Kim JunMyeon, chyba musimy poważnie porozmawiać... - patrzyłem w ziemię, nie odwróciłem się, ale czułem, że to będzie dla niego ciężka rozmowa.

//RIMA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz