piątek, 1 stycznia 2016

11. J-Hope x V - Śnię o tobie

Yaay, pierwszy post w tym roku~ I wreszcie nie EXO xD Z zamówienia od Lukshany dodaję V-Hope'a ^^ Mam nadzieję, że się spodoba ;3


Śnię o tobie

-Najlepszego Jiminnie! - krzyknęliśmy chórem stojąc dookoła naszego solenizanta. 
-Dajcie spokój chłopaki... - zaśmiał się wesoło. 
-Nie nie nie! Nie ma takiej opcji - J-Hope wziął go za rękę i pociągnął do pokoju, gdzie już przygotowany był dla niego tort. 
   Jimin miał dzisiaj urodziny, a J-Hope biegał za nim jak opętany. Przecież to wcale nie dziwne, w końcu są sobie bliscy... Co taki zwykły Taehyung jak ja może zrobić wobec tak mocno wiążącego ich uczucia? Nic. Wiele razy rozmawiałem z Jungkookiem o moich problemach sercowych, ale nigdy nie odważyłem się pójść dalej, a to wkurzało mnie chyba najbardziej. Siedzieliśmy w naszym dormie przy stole, na którym było pełno jedzenia oraz nie mogło zabraknąć alkoholu, w tle leciała muzyka, było ciemno, świeciła tylko kula dyskotekowa, którą J-Hope zamówił specjalnie dla Jimina. Cholerny Park. 
-A może w coś byśmy zagrali? - zaproponował Suga otwierając pierwsze piwo. 
-W butelkę! - krzyknął wesoło Jungkook, który teraz opierał się o Jina. Chyba już sobie coś wypił. 
-Dobra, to ja zaczynam - powiedział solenizant i wziął pierwszą lepszą pustą butelkę. 
   Wypadło na RapMona. Jimin kazał mu wypić całą jedną czystą najszybciej jak potrafi. Na miejscu Monstera bym się nie zgodził, ale głupie to takie, że szkoda gadać, ledwie wypił połowę i wylądował za kanapą, gadając do samego siebie. A skoro nie mógł już grać, ktoś inny musiał ponownie zakręcić. 
-Jungkook - powiedział ze sprośnym uśmieszkiem Suga. 
-Hm? - odpowiedział mu młodszy przechylając głowę lekko na bok. 
-Lubisz Jina hyunga, tak? 
-Bardzo~. 
-To zaciągnij go do łóżka, a dalej on już sam Cię poprowadzi - zaśmiał się raper i wziął łyk piwa. 
   Na te słowa Kookie od razu się zarumienił i spojrzał na Jina zawstydzony. Starszy tylko się uśmiechnął i pocałował go w głowę. 
-Dobra, ale zanim pójdziemy to zakręcę... - Jungkook wyciągnął rękę po butelkę. Był najbardziej nietrzeźwy z nas wszystkich. Widocznie był jeszcze na to za młody. 
   Brałem już swoje drugie piwo. Popatrzyłem zazdrosny w stronę Jimina i Hobiego, którzy bawili się w najlepsze. Burczałem ciągle coś pod nosem, na szczęście muzyka wszystko zagłuszała i nikt nic nie słyszał. Pomyślałem w pewnym momencie, co by było gdyby Suga trafił na mnie i kazał mi zrobić to z J-Hope'm. Najpierw przysiadłbym się bliżej, położył rękę na jego dłoni i przysunął swoją głowę do jego. Nadgryzłbym lekko płatek jego ucha, po czym przejechał po nim językiem zostawiając mokre ślady, a na koniec wyszeptałbym mu, żeby brał mnie tak mocno jak tylko może, dotykał po całym ciele i ostro się ze mną zabawiał... O kurwa, chyba z tego wszystkiego się podnieciłem... 
-Pocałuj hyunga Hobiego~. 
   Co? Kookie trafił na Jimina? Nie, nie może być... Popatrzyłem przerażony na J-Hope'a, który zrobił to samo i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się do mnie uroczo i wstał. Coś tu nie gra... Spuściłem głowę i zobaczyłem, że butelka wskazuje na mnie, a kiedy już podniosłem wzrok J-Hope siedział obok mnie. 
-Dzieciaku, idźcie już, nie powinieneś tego oglądać! - krzyknął Suga do maknae, który ledwo się trzymał na nogach i w rzeczywistości to Jin prowadził go na górę, a nie na odwrót. 
   Ciągle patrzyłem w dół i właśnie sobie uświadomiłem, że może zobaczyć, jak bardzo jestem podniecony. 
-Ej, ale żeby było śmiesznie to weźcie zróbcie jeszcze jakąś grę wstępną! - zaśmiał się Jimin i rzucił gdzieś pustą puszką po piwie. Zamiast usłyszeć jak pada na ziemię, usłyszeliśmy głośne 'Ała' Namjoona. Cóż... 
- Cześć mała, zrobiłaś coś z włosami? - Hobi rzucił mi szalone spojrzenie. 
-Nie pogrążaj się... - syknąłem cicho. 
- Pamiętasz nasz ostatni pocałunek? Byłem tak podekscytowany, że aż potem prawie Cię skopałem - puścił mi oczko. 
-Nie prawie, tylko tak było! 
   Chyba nie powinienem był podnosić głowy. J-Hope natychmiast wpił się w moje wargi i bez ogródek wcisnął swój język. Nie dał mi nawet zaczerpnąć tchu! Zacisnąłem rękę na jego koszulce, ale jemu to nie przeszkadzało, pochylał się nade mną coraz bardziej, aż leżałem pod nim na kanapie, a jego kolano wpinało się w moje krocze. Nie miałem już siły się opierać i za każdym razem mocniej oddawałem pocałunki. Cholera, teraz stoi mi bardziej, niż kilka chwil temu... 
-Całujesz tak... Nieziemsko... - mówił mi przez pocałunek. 
-Może dlatego, że jest kosmitą? - wtrącił Suga. 
   Pokazałem mu fucka, nikt nie miał prawa przerywać mi tej chwili. 
-Hobi... Chodźmy... Do pokoju... - przerwałem pocałunek i spojrzałem mu w oczy. 
-Wujek Hobi nie wie, czy jest na to gotowy... - podniósł się i lekko odsunął. 
   Jak zawsze musiałem coś palnąć. Ostatnia nadzieja w tym, że jest pijany i może niczego nie będzie pamiętał rano. Usłyszałem jego śmiech. 
-Chodź, przelecimy się na górę twoim latającym spodkiem i wracamy~. 
   Jego prymitywne żarty już mnie nie śmieszyły, ale teraz to ja był mógł zanieść go do tego łóżka. 
   Zerwałem się szybko i chwyciłem go za rękę. Kiedy już szliśmy w stronę mojego pokoju J-Hope sam zaczął mnie zaciągać do łóżka. Na myśl o tym co tu zaraz zajdzie zalał mnie rumieniec. 
-Hej, chyba się nie boisz...? 
-C-co? Ja? Nie! - myślał, że jestem słaby w te klocki? Miałem już wiele okazji do wyobrażania sobie scen z nami w roli głównej kiedy to pierwszy raz uprawiamy stosunek... 
-No to chodź bejbe - popchnął mnie na łóżko i w jednej chwili pozbawił wszystkich ubrań. 
   Hoseok uśmiechnął się na widok mojego stojącego członka i od razu wziął się do roboty. Z początku ugniatał go delikatnie i szeptał mi swoje głupie teksty typu: 'Na twojej planecie też jest tak gorąco?' albo 'Przeleciałbym Cię przez cały kosmos'. Ale w tym momencie to nie było ważne, miałem Hobiego tylko dla siebie i nikogo innego i żadne J-miny, ani SuHope'y nie wejdą mi w drogę. 
   Zostawił mnie przed dojściem. Tak po prostu zabrał swoją cholernie przyjemną rękę i zostawił. Ale ja nie zostawię jego, nie ma takiej opcji. Zamieniłem nas szybko miejscami i zdjąłem z niego ubrania równie szybko co on ze mnie. Temperatura w pokoju rosła, wszędzie było ciemno, ubrania niedbale leżały na ziemi, zza ściany wydobywały się cichutkie jęki Jungkooka. Tak, to była chwila, w której J-Hope przestanie być prawiczkiem, a ja stracę dziewictwo ze swoim przyszłym chłopakiem. Usiadłem na jego biodrach i pocierałem nasze dwa członki. Nie spodziewałem się, że Hobi podnieci się tak szybko. 
   Nie musiałem długo czekać, aby Hoseok domagał się więcej, nakierował mnie na swoją męskość i gwałtownie przycisnął do końca. Nie myślałem, że ból będzie taki wielki jak i przyjemność, której mi dostarczył. Moje ciało wyginało się w łuk pod wpływem jego tempa i pchnięć, brakowało nam tchu, ale nie przeszkadzało nam to, kochaliśmy się oboje mocno i gorąco. 
-Hoseok... - jęknąłem. 
-V, V... - zaczął sapać mi do ucha. - Tae. Taehyung... TAEHYUUUUNG!! 
-AAAA!
   ... 
   I zgadnijcie co się okazało... 
-Czemu ujeżdżasz poduszkę Tae? - stał nade mną nie kto inny jak J-Hope. 
-E? - popatrzyłem na siebie. Leżałem na podłodze z poduszką, która miała dużą plamę. Dobrze, że doszedłem tam, a nie na całą pościel.
-Śniło ci się coś ciekawego? - uśmiechnął się wesoło i niebezpieczne przybliżył do mojej twarzy. 
-Idź sobie... - spuściłem głowę w dół. 
-Oj no, nie bądź taki! - zaczął mnie tykać palcem w ramię. 
   Odsunąłem jego rękę wbrew mojej woli i wstałem tak, aby nie widział plamy. Nic już mu nie powiedziałem tylko skierowałem prosto do łazienki. Usiadłem na toalecie, rzuciłem poduszkę na ziemię i zacząłem płakać. Czemu? Sam nie wiem, po prostu ten sen był tak realistyczny, że naprawdę uwierzyłem, że tak może się stać... 
   Kiedy już przestałem się mazać, postanowiłem się ogarnąć. Wziąłem prysznic, ubrałem się, nałożyłem trochę makijażu na twarz i pozbyłem się dowodów zbrodni z poduszki. Wziąłem głęboki wdech i wyszedłem z łazienki, po czym podreptałem do kuchni, bardzo zgłodniałem. Wszyscy już wstali i siedzieli w salonie. 
   Przywitałem się ze wszystkimi po drodze i wszedłem do kuchni. Wziąłem bochenek chleba i zacząłem go kroić kiedy usłyszałem za plecami głośny krzyk. 
-Hoseok durniu! - aż podskoczyłem w miejscu.
   Zaśmiał się. 
-Czego chcesz? - wróciłem do krojenia. 
-Nic, tak tylko sobie pomyślałem, że stoisz po dobrej stronie noża... 
   Cicho zacząłem się śmiać, sam nie wiem czemu. 
-A miałbym stać po drugiej? 
-Nie! - krzyknął od razu. - Znaczy... No wiesz o co mi chodzi - uśmiechnął się. 
-Taaa, jasne - westchnąłem głośno i odwróciłem się, żeby wziąć masło, ale przede mną stał Hobi. Dzieliło nas może jakieś 4 centymetry...  
-H-hobi...? - popatrzyłem na niego wystraszony. 
-Nie mówisz mi czegoś Taehyung... 
-Czego...? - odwróciłem głowę na bok. 
-Zabrałeś moją bieliznę prawda? Masz ją? Brakuje mi jednej pary, na pewno masz ją ty... 
   Walnąłem sobie głośnego facepalm'a w głowę. Na co ja liczyłem? 
-Nie, nie mam jej. - odsunąłem go i wyciągnąłem rękę po masło kiedy Hoseok przyparł mnie mocno do blatu. 
   Popatrzyłem na niego zaskoczony. Czy to jakiś cholerny kolejny sen? 
-Jesteś dziwny V... I nie tylko dlatego, że jesteś kosmitą, ale unikasz mnie... 
-Wcale nie. 
-Tylko Suga mnie unika, bo mówi, że jestem za głośny i że wszędzie mnie pełno - zrobił smutną minę. - Ale to nie ważne, wytłumacz mi... 
-Co ci niby mam wytłumaczyć?! To ty jesteś jakiś z kosmosu, nie potrafisz zauważyć tak błahej rzeczy, że Cię k-... 
   Pocałował mnie. Hobi mnie pocałował! 
-To właśnie chciałem usłyszeć - uśmiechnął się uroczo, a ja zalałem się rumieńcem. 
-Jungkook ci powiedział...? - spytałem zawstydzony. 
-Nie, sam się domyśliłem - uśmiechnął się. 
-Jak...? 
-No wiesz, dzisiaj w nocy jęczałeś moje imię: 'Hoseok! Ah, kya, Hoseok!!' - powiedział to imitując mój głos. 
   Zarumieniłem się. 
-Cicho głuptasie... 
-Skoro chcesz - uśmiechnął się i pocałował mnie. 
   Z czasem nie miałem już siły, aby się opierać, objąłem jego szyję i oddałem mu się cały w namiętnym pocałunku. Przyparł mnie mocniej do blatu i wsunął kolano w moje krocze, na co jęknąłem zalotnie. 
-Zrobimy to tak jak w twoim śnie? - uśmiechnął się szyderczo. - Po twoich dźwiękach stwierdziłem, że było gorąco... 
-A i owszem, było... - patrzyłem w okno, żeby sam przejął inicjatywę. 
-Więc nie zrobimy tego tak jak ci się śniło... - wziął mnie na ręce i ruszył w stronę swojego pokoju. 
-Co ty...? 
-Zrobię to o wiele razy lepiej - rzucił mnie na łóżko i usiadł okrakiem na moich biodrach. 
-J-HOPE!! - krzyknąłem, a potem już straciłem zmysły, wręcz się pod nim rozpłynąłem od gorąca, którym emanował.
   Kocham Cię Hobi...

//RIMA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz